Fotokody mają ogromny potencjał.
Problem w tym, że je popsuliśmy, zanim zdążyliśmy się przekonać o ich możliwościach.

Za każdym razem, gdy wykorzystywany jest kod QR w biznesie nie tylko dlatego, że jest to możliwe, niezależnie od tego, czy klienci tego chcą czy nie, umiera mały kotek- słodki i niewinny kotek. To taka metafora autora.

Fotokody są idealnym przykładem nowiuteńkiego, lśniącego narzędzia biznesowego. Ich widok jest zbyt podniecający, by móc je tak po prostu zignorować.

Na wypadek, gdyby ktoś sięgnął po tę książkę, nieświadomy, czym są kody QR, autor tłumaczy, że to akronim od kodu kreskowego. Aby go odczytać, potrzeby jest telefon z aplikacją.
Kiedy już aplikacja działa, pozwala to czytelnikowi, skanować kody.
Zostaje się wtedy przeniesiony na stronę internetową stworzona z myślą o urządzeniach przenośnych a dzięki temu łatwą do obejrzenia w telefonie.

Kody QR stały się wszechobecne, zwłaszcza w reklamie.
Są w czasopismach, na billboardach, na przystankach autobusowych.
Ale często one nie działają. W książce są wykorzystane przykłady zdjęć z kodami QR które nie działają.
Ignoruje się błędy w ich tworzeniu. Nie zwraca się też na kwestie podstawowej funkcjonalności.

A przecież kody QR pochłaniają cenny czas i przestrzeń i pozwalają ignorować konieczność skupienia się na zasadach marketingu w biznesie. Wszystko dociera szybciej i taniej, za pośrednictwem QR.

Źle zaprezentowane kody QR w rożnych miejscach przestrzeni publicznej, zrażają klientów, zniechęcają pracowników, i podkopują budżety marketingu w firmach.

Często słyszy się , że kod QR nie działa, nikt ich nie lubi, są egoistyczne, zajmują cenny czas.

Autor w książce omawia każdy w 4 powodów na nie.
Pokazuje błędne wykorzystanie kodów QR, i nadają ton każdej z czterech części książki.

Rozwija on każdą z myśli wykorzystując przykłady z całego spektrum biznesu.

Ale też książka zainspiruje czytelnika, by fotokody QR wykorzystać do promocji swojej firmy gazetach, na samochodach. Bo mobilny marketing ma potencjał.