O tym modelu telefonu, jeżeli ktoś chce kupić, to zapewne wie wszystko. O tym, że jest źródłem pomocy - pewnie jeszcze nikt. Dostałam go w nagrodę w "pracowym" konkursie, w listopadzie zeszłego roku. Nawet nie otworzyłam pudełka. Walczyłam wtedy o uratowanie mojego ostatniego kota, który chorował odkąd się urodził, a mimo to przeżył całą moją pozostałą siódemkę zwierzaków. Akurat odzyskiwał wzrok po jakimś dziwnym ataku i cieszyło mnie tylko to. Ten telefon wtedy "spadł mi z nieba", od razu został w myślach przeznaczony do sprzedaży, bo ratowanie mojego ostatniego przyjaciela pochłonęło już wtedy kolejne dobre kilka tysięcy, pożyczone na ten cel: rezonans, konsultacje kilku specjalistów, pobyt w szpitalu, leczenie (jak się okazało) paliatywne. Droższe niż wartość tego iPhona nawet wtedy.

Pamiętam jak dziś telefon z lecznicy: można przyjechać po Rufina. I radość, że wraca do domu. I drugi, za jakąś chwilę: on odszedł, nagle, dostał ataku padaczkowego....

Minęło prawie 11 miesięcy od tej chwili kiedy podejmuję którąś tam już próbę wystawienia tego telefonu, póki jeszcze jest na gwarancji. Nie jest łatwo, bo wspomnienia ciągle ciężkie. No ale pożyczkę czas oddać.

Mam nadzieję, że ten telefon komuś szczególnie dobrze posłuży, zwłaszcza jeżeli będzie mieć świadomość w pewien sposób pomagał ratować czyjeś życie.

Zapraszam do licytacji...