Lot nr 93 linii United Airlines zakończył się katastrofą. Zanim lecący z szybkością ponad 900 km na godzinę boeing rozbił się w Pensylwanii, pasażerowie i załoga samolotu stoczyli na jego pokładzie pierwszą bitwę w nowej wojnie przeciwko terroryzmowi. Jako jedyna z porwanych, maszyna nie dotarła do celu terrorystów - w przypadku tego lotu był nim Waszyngton. O pasażerach, pilotach, stewardesach oraz porywaczach tego samolotu opowiada książka reportera The New York Timesa. Na jej kartach zostają szczegółowo zrekonstruowane wydarzenia rozgrywające się na pokładzie samolotu 11 września 2001 r., poruszające rozmowy telefoniczne, jakie pasażerowie przeprowadzali ze swymi bliskimi. Jedno jest pewne - uczestnikami tego lotu byli zwykli ludzie, których oporu nie przewidzieli terroryści.