Wzeszło słońce a wraz z nim zgasła wszelka nadzieja. Magia nocnego umysłu wyparowała jakby nigdy nie istniała. Widzę drwala życia wytaczającego kłody które następnie z chirurgiczną precyzją ciska pod nogi. Lecz nie wie z kim ma do czynienia. Bo ja nie śpię od 3:30 a on dopiero wstał i kiedy przeciera oczy ja mu je metodycznie obijam. Konsekwentnie. Bez pośpiechu... i tak już do końca dnia, miesiąca, życia. Jego błąd. Trzeba było pozwolić mi spać a nie podlewać mnie w środku nocy. Dobranoc drodzy czytelnicy. Słodkich snów.
Odważnych zapraszam do kontaktu mailowego aszot.wolnosc@gmail.com
W urokliwym zakątku świata gdzie zesłał mnie szczodry los, nie ma zasięgu więc próby dzwonienia nie mają szans powodzenia.