UWAGA! Wysyłka paczkomatem tylko dla cierpliwych. W mieście bywam raz na 3 tygodnie, więc jak się źle wbijesz w mój grafik to sobie poczekasz. Kurierem wysyłka w ciągu 2 dni roboczych.

Przeczytaj całość, by uniknąć niedomówień. Dostajesz to, co na zdjęciach. Płytka ładnie zastępuje oryginalną, co widać po wycięciach i zdjęciach. Pasuje do PM655, PM655Vxi. Do mocniejszych 665 też pasuje, ale styki przekaźnika mogą mieć ciężkie życie, więc osobom znęcającymi się nad nimi radzę się dwa razy zastanowić.

Zdjęcia po montażu na mojej stronie: https://audioblast.pl/2023/08/05/speakers-protection-for-harman-kardon-pm-655-and-pm665/

Ten wzmacniacz jest dość awaryjny, a puszczenie z dymem głośników niskotonowych może mocno boleć. Stąd zrodził się pomysł, bo raz już niewiele brakowało w moim przypadku. Moje rozwiązanie jest nieco sprytniejsze od fabrycznych, gdyż uwzględnia możliwość pojawienia się łuku elektrycznego. W skrócie, jeżeli dojdzie do katastrofalnej awarii, pomimo rozłączenia przekaźnika, na skutek dużego prądu, może powstać łuk między stykami (jak w spawarce), który i tak puści z dymem głośniki. W tej koncepcji dodatni biegun zespołu głośników (nie wzmacniacza) jest przełączany na potencjał masy, a szkodliwy prąd jest przerzucany na ścieżkę z bezpiecznikiem "po drodze". Bezpiecznik umiera, łuk gaśnie i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Przekaźnik(i) raczej do wymiany po takiej ciężkiej akcji. Fabryczne rozwiązania tego nie uwzględniają, a przekaźnik zdolny rozłączać 50Vdc przy np. 10A miałby wymiary połowy kota. Dla osób bez znajomości elektrotechniki (tego, co powyżej) - sygnał audio nie biegnie przez bezpiecznik. Układ jest oparty na nieco zmodyfikowanej wersji zabezpieczenia stosowanego od dziesiątek lat. Jest pewny, sprawdzony i mieszka w moim Harmanie. Projekt (poza większością części koncepcyjnej obwodu) jest mojego autorstwa. Nie jest to jakiś wynalazek z chińskiej piwnicy. Pomyślany tak, by utrzymać klimat tego wzmacniacza, stąd nacisk na pozostawienie przedłużki z oryginalnym przełącznikiem. Sygnał biegnie oczywiście przez przekaźniki, przełącznik tylko nimi steruje. Wymagane jest też podciągnięcie napięcia zasilania z płyty głównej (tego zasadniczego dla tranzystorów mocy - ok. 50V). Pozostawiłem odkryte ścieżki wysokoprądowe - tutaj należy podlutować przewód, nawalić cyny, co kto woli. Każdy ma własne preferencje. Po zakupie przesyłam rozpiskę z "otworologią" i wyjaśnieniem detali. Dla osoby doświadczonej cała operacja nie powinna nastręczać dużych problemów (jednak bez rzucania mięsem raczej nie da rady), ale dla kompletnego amatora może to się skończyć źle. Robisz to na własną odpowiedzialność. Projekt kosztował dużo pracy, cztery rewizje płytek, za które musiałem zapłacić, więc informuję, że jest tanio.