Pomysł wyzwania, którego książkowe wydanie prezentujemy Państwu, zrodził się w mroczny czas pandemii, kiedy nagle odkryliśmy, że zdalna komunikacja może i nie jest doskonała, ale za to praktyczna… no też nie do końca. Nieistotne. Pomysł w każdym razie był taki: przez sto dni będziemy prosić nasze rodziny, przyjaciół, dobrych znajomych o tematy do fraszek. Na zmianę braliśmy odpowiedzialność za kolejne tygodnie, czyli dzień po dniu prosiliśmy kogoś z “naszych”, by nam podpowiedział temat. O godzinie 22:00 temat ujawnialiśmy przyjacielowi i do 22:00 dnia następnego mieliśmy czas, by zadanie wykonać, czyli napisać “krótki utwór liryczny (według nas bardziej publicystyczny, ale co się będziemy kłócić z Wikipedią), zazwyczaj rymowany lub wierszowany, o różnorodnej tematyce, często humorystycznej lub ironicznej”.
Na stu stronach tej publikacji znajdą zatem Państwo:
- temat,
- informację o osobie, która go podsunęła,
- nasze dwie fraszki, oraz…
- miejsce na fraszkę właściciela egzemplarza.
Tak, Drodzy Nasi Czytelnicy! Zapraszamy Was, byście popróbowali się z tą wdzięczną materią, jaką jest rymowanie na temat i wpisywali w puste miejsca swoje propozycje. Takie nasze marzenie, by pojawiło się kilkaset egzemplarzy naszej książki, a każdy inny, bo okraszony przynajmniej jedną (program minimum) fraszką naszego Czytelnika.
To jednak nie wszystko. Mamy jeszcze jedną propozycję. Jeśli - Drogi Amatorze (jak my) fraszkopisarstwa - uda Ci się spłodzić jakiś zgrabny utworek, może nie jeden, wyślij nam go (je?), a my najlepsze umieścimy we wznowieniu. Powiedzmy za rok od tego pierwszego wydania…