opr. Ludwik Bernacki MODLITEWNIK WŁADYSŁAWA WARNEŃCZYKA
w zbiorach Bibljoteki Bodlejańskiej z uwzględnieniem zapisków Józefa Korzeniowskiego
Koło Związku Bibljotekarzy Polskich we Lwowie 1928
Książka jest dobrze zachowana, strony są czyste, trzon książki zwarty i solidny. Polecam książkę !
UWAGA: DUŻY UNIKAT; Wydano tylko 550 egzemplarzy, w tym 477 imiennych. Sprzedawany egzemplarz ma nr 266: niestety tożsamość właściciela została ukryta: zniszczono exlibris ,oraz wycięto na dwóch kartkach personalia właściciela.
26 października 1893 roku kierownik Stacji Naukowej Akademii Umiejętności Józef Korzeniowski dokonał w Bibliotece Bodlejańskiej w Oxfordzie spektakularnego odkrycia. W ręce wpadł mu tajemniczy łaciński rękopis, oznaczony sygnaturą 15857, iluminowany kilkunastoma miniaturami. Analizując treść zabytku, w którym kilkakrotnie pojawia się imię „Władysław”, oraz symbolikę miniatur, zwłaszcza motyw heraldyczny białego orła w koronie na czerwonym tle, odkrywca powiązał rękopis z piętnastowieczną Polską, nazywając go „Modlitewnikiem Władysława Warneńczyka”, pod którą to nazwą odtąd powszechnie występuje. Okaz trafił do wspomnianej biblioteki w XVIII wieku z Francji za sprawą dra Richarda Rawlinsona, dokąd w nieznanym czasie, nie później jednak niż w 1630 roku, został wywieziony z Polski, niewykluczone że za sprawą kogoś z otoczenia efemerycznego króla polskiego Henryka III Walezego, który w 1574 roku opuścił swoje nadwiślańskie królestwo, by objąć tron francuski.
Wbrew swojej nazwie ten tajemniczy dokument wcale modlitewnikiem nie jest. Jest to rodzaj podręcznika krystalomancji, czyli dziedziny białej magii związanej z odkrywaniem ludzkich losów widocznych w krysztale lub też traktującego go jako przekaźnik do kontaktu z mocami niebiańskimi: aniołami, świętymi, Matką Bożą czy nawet samym Chrystusem. Krystalomanta musiał do zabiegów magicznych podchodzić oczyszczony, zalecano zatem wcześniejszą spowiedź i odpowiednie modlitwy, by następnie przystąpić do właściwych praktyk magicznych za pomocą stosownych zaklęć i formułek. Kościół nie popierał tego rodzaju praktyk, ale też w sposób zdecydowany ich nie potępiał, traktując je z pewną dozą pobłażliwości – jak alchemię lub astrologię. Co ciekawe, kryształ nie zawsze miał formę owalną, zdarzały się również kształty kubiczne, a na dwóch ze wspomnianych miniatur ów artefakt przypomina trójlistną koniczynę.