Dawno dawno temu... lub w bardzo odległej przyszłości? W każdym razie gdzieś poza miejscem i czasem, było sobie pewne boskie małżeństwo – Parvati i Shiva.
Shiva był bardzo nieobecnym mężem. Jedne mity mówią o jego zamiłowaniu do bitew, inne o nieodpartej potrzebie medytowania samotnie z dala od domu. Shiva jeden wie jak było naprawdę ;). Tak czy inaczej jego ukochana żona, spędzając całe dnie w samotności, popadła w bezbrzeżny smutek i apatię. W desperacji postanowiła stworzyć sobie dziecko. Tutaj znów podania różnie przedstawiają tę historię: jedne mówią, że Ganesha powstał z gliny, inne – że z woskowiny usznej nieszczęśliwej bogini. Jeszcze inne, że w wyniku tęsknoty, smutku i poczucia braku uwagi, Parvati przestała dbać o higienę i Ganeshę ulepiła z własnego brudu.
Któregoś dnia, kiedy Parvati brała kąpiel w łaźni, do domu wrócił jej mąż, a drzwi otworzył mu mały Ganesha. Shiva, bóg zniszczenia, myśląc, że w domu jest intruz, bez namysłu jednym ruchem odciął mu głowę. Parvati, gdy się o tym dowiedziała popadła w rozpacz, wyjaśniła mężowi, że właśnie uśmiercił jej syna i błagała by przywrócił go do życia. Skruszony Shiva, chociaż jest bóstwem, nie był w stanie cofnąć tego co się już wydarzyło. Obiecał więc, że odda Ganeshy głowę pierwszego stworzenia, które spotka po wyjściu z domu. Tym stworzeniem był słoń.
I tak właśnie powstał Ganesha, zwany też Ganapati. Jedno z najbardziej rozpoznawalnych i najsympatyczniejszych bóstw hinduskiego panteonu. Patron uczonych i nauki, bóstwo mądrości, sprytu, jak również obfitości. Uosabia witalność, żywotność, zapewnia powodzenie w najróżniejszych przedsięwzięciach i usuwa wszelkie przeszkody :)
Ręcznie malowany, akryl na płótnie, w kolorach czerni i złota, wymiary 30x30 cm