Fraszki Jana Izydora Sztaudyngera towarzyszą mi, właściwie odkąd pamiętam. Zawsze były w domu i nie przeszkadzało mi wcale to, że było to bardzo stare wydanie, którego pożółkłe kartki nierzadko zostawały w dłoniach po próbie ich delikatnego przewrócenia, a okładka potrafiła znajdować się w czterech różnych miejscach domu jednocześnie. Liczyła się treść, którą w sobie te stare, znoszone i sczytane Piórka zawierały. I choć rozlatujące się wydanie sprzed wielu lat nie było pozbawione uroku, niezmiernie cieszę się, że Wydawnictwo Literackie postanowiło jeszcze raz ożywić te nieśmiertelne utwory, dokonując znajomego podziału i ciesząc oko czytelnika przepiękną szatą graficzną, nasyconą kolorami, które tak pasują do twórczości poety. Puch ostu cieszy wszystkie zmysły, a jego zawartość to podróż przez naturę świata i człowieka – niepozbawioną zarówno przywar, jak i niepodważalnych zalet.
Książka z ręczną dedykacją