Album koncertowy legendarnej grupy Queen sprzed okresu kiedy uświadomili sobie, że wiodą już życie pozagrobowe. Siłą rozpędu, lub powodowani merkantylizmem, przez parę dobrych lat koncertowali bez Freddiego wynajdując sobie coraz to nowych wokalistów, którzy z lepszym czy gorszym sukcesem próbowali zastąpić tego, na którego przez ponad 20 lat historii istnienia zespołu czekali fani.

Paul Rodgers był chyba najbardziej z udanych wyborów Maya i Taylora. Na tyle dobrym, że swego czasu mówiło się o nowym projekcie Queen z tym właśnie wokalistą. Czemu nie wyszło, to do końca nie wiadomo, ale pokażcie mi kogoś ambitnego, kto chciałby być potem do końca życia stawiany w porównaniu do Mercurego.

"Return of the Champions" bawi, daje przyjemność obcowania z muzyką Queen, nie irytuje i nawet - czemu nic nie dziwi - zmusza muzyków do szukania nowych (zastępczych?) rozwiązań przy niektórych utworach, co jest nawet odświeżające.

Bilety w ramach trasy Return of the Champions wyprzedały się na pniu, w czym nie tylko zasługa przeszłej popularności zespołu, ale i ich nowego składu z zastępczym basistą, klawiszowcem i wokalistą właśnie.

Wydanie oryginalne EMI z 2005 roku. Stan płyt bardzo dobry, mikroryski na jednej z płyt w ogóle nie wpływają na jakość odtwarzania. Opakowanie podwójny jewel case z jednym niegroźnym pęknięciem z tyłu (patrz zdjęcie), płyty trzymają się na wszystkich ząbkach, w zestawie wkładka.

Serdecznie polecam!

Ososbiście lub wysyłkowo.