Świeży dodruk książki która demitologizuje kilka stereotypów od pokoleń toczących Polaków…
Jak naprawdę wyglądały wyjazdy Żydówek z Warszawy i Śląska (Zagłębia) na roboty do Rzeszy (na przykładzie Grunberg i. Schl.)?
Okazuje się, że były grupy zawodowe Polaków, które potrafiły uchronić miasto przed dewastacją przez czerwonoarmistów (na przykładzie kolejarzy pionierów węzła Czerwieńsk – Zielona Góra).
A jak w PRL-u była możliwa współpraca państwowych monopolistów z prywaciarzami (na przykładzie sposobu dystrybucji i przewozów do sklepów towarów spożywczych w dawnym woj. poznańskim i wrocławskim)?
Zakończona sukcesem adaptacja lokalnej kultury niemieckiej przez Polaków, którzy przejęli po 1945 r. region (na przykładzie tradycji winiarskich i literackich na pograniczu Wielkopolski i Dolnego Śląska).
Te i inne mity obala książka „A my zostajemy w Zielonej Górze”, napisana w konwencji minipowieści przygodowej, w klimatach realizmu magicznego. Trzech facetów po 30-tce, ojców rodzin świętuje 9 dni Winobrania na odkrywaniu takich mitów. Ponad nimi trwa rywalizacja duchów dwóch niemieckich literatów z przełomu XIX i XX w. (v. Holtai i O. Bierbaum). Do tego 40 archiwalnych zdjęć, z prywatnych albumów rodzinnych, ilustrujących to… obalanie mitów.
Zachęcam do lektury. Intrygujący temat dokumentalny podany w formie literatury akcji. Zaskakujące połączenie, ale dające satysfakcję czytelnikowi.
Oplata 35 zł za książkę idzie na ratowanie zabytków kolejowych.